Idź na siłownię, mówili

Siłownia. Świetna sprawa, gdy potrzebuje się różnych obciążeń, a nie chce się z mieszkania robić składowiska ciężarków, kettli i innej maści przyrządów. Świetna sprawa zimą, gdy zanieczyszczenie powietrza często zniechęca do przebywania na zewnątrz, a zimno przeszkadza zmarzlakom, takim jak ja. Świetna sprawa latem, gdy żar się z nieba leje a opcja treningu w klimatyzowanych wnętrzach jest zdecydowanie lepsza niż opcja udaru cieplnego.

Do tego dorzućmy atmosferę zapier… ostrego treningu, wylewania hektolitrów potu, inspiracji treningowej, generalnie wszechogarniającego poczucia jedności z masą trenujących obok ludzi.

Poszłam ja znów wczoraj, pełna chęci w żądzy czynu, po dłuższej przerwie, do takowej świątyni siły, fitnessu, wyzwalających się zewsząd endorfin i…

wchodzę do szatni, osoby będące w środku gapią się nieprzychylnym wzrokiem. Mówię „cześć” do wszystkich…cisza, gapią się dalej. Hmm… No nic…wybieram szafkę i się przebieram.

Kieruję swoje kroki do pustej w niedzielne popołudnia sali fitness by zrobić sobie rozgrzewkę. W ramach rozgrzewki lubię sobie potańczyć, więc miejsce idealne, nikomu się nie przeszkadza.

Po rozgrzewce idę do tzw. strefy dla kobiet. Już z daleka widzę, że jest na niej dosyć dużo pań, więc od razu kieruję swoje kroki na bardziej męską, tzw. strefę wolnych ciężarów. A tam…jeszcze więcej ludzi, okupacja ławeczek przez panów z nosem w smartfonach, tudzież robiący sztuczny tłum inni panowie, przechadzający się między sprzętami przy lustrach, ewidentnie wykonujący trening gałek ocznych w sensie wytężania wzroku na strefę kobiet.

Uroczo.

No to idę na strefę kobiet, gdzie mi się wydawało jednak luźniej. Widok z bliska jest ciekawy. Na wszelkich sprzętach, na których można sobie posiedzieć – ławeczkach treningowych masażerach, maszynach z siedziskami, rozłożone w różnych pozach panie, także z nosami w smartfonach. Tak jak kiedyś nie do końca ubrane widywałam tylko trenerki personalne (+100 do lansu), tak teraz po prostu wszystkie bez wyjątku – bardziej rozebrane niż ubrane. Grunt by poduszka na tyłku w spec-legginsach była dobrze wszyta, a stanik treningowy odpowiednio wycięty. Acz widziałam już taką mega szczupłą, której ów sztuczny tyłek zjechał poniżej jej oryginalnego. Biedna, nie zauważyła… Oczywiście babeczki ani grama potu, full makijaże, nienaganne fryzury. Od czasu do czasu coś tam machną, a potem znowu 20 minut na smartfonie. Raz jednak widziałam jedną ambitną, która dla lansu nałożyła sobie na sztangę taki ciężar, że przy podnoszeniu kolana jej się schodziły do środka (niebezpieczne dla kolan, nooo ale duże talerzyska na sztandze robią wrażenie na chłopakach, c’nie?). Cisnęła ze dwa razy biedna i…cyk smartfonik na 20 minut. Całości obrazka dopełnia widok nieschodzących z oblicz pań min typu „bitch face”, nazywanych też wiecznym sfochaniem.

Uroczo.

Znalazłszy sobie jakiś niewielki kawałek podłogi by porobić ćwiczenia na stojąco (o wolnej ławeczce zapomnij), w przerwach między seriami widzę co porabiają moje, ekhem…, „koleżanki” ze strefy. A tam każdorazowo bez zmian. Smartfon, pozycja półleżąca na jakimś przyrządzie (lub na podłodze na macie), bitch face i patrzcie na mnie panowie trenujący gałki oczne.

I ja wiem, że to nie jest ważne, że wyglądam tam jak jakaś sierota w kompletnym ubraniu, takim, by pochłaniało pot z całego ciała i dawało komfort. Wiem, że trzeba zająć się sobą i po prostu zasuwać ze swoim treningiem.

ALE

Uwierzcie mi, naprawdę ciężko o motywację na normalnym poziomie, gdy się widzi wokół ludzi, którzy przez większość czasu gapią się w swoje smartfony zamiast trenować i faktycznie korzystać ze sprzętów, które zajmują, są niekomunikatywni, z wiecznym fochem na twarzach. To, mimo wszystko, wchodzi w głowę i zabiera chęci.

Zrobiłam swoje i kieruję się do szatni. Mam nastrój gorszy niż gdy decydowałam się pójść na siłkę, jestem wyprana z energii życiowej. Nie, nie z sił fizycznych z powodu treningu, lecz właśnie z wewnętrznych pokładów pozytywnej energii.

Chyba nie tego szukam wychodząc do ludzi…ale cóż, nie poddaję się.

Dla przeciwwagi: A co jest fajne na mojej siłce?

Taka waga (InBody 170) z pomiarem składu ciała, również segmentowym. Czyli człek dowiaduje się również, ile ma mięśni i tłuszczu w każdym ramieniu, każdej nodze i tułowiu, także wylicza poziom tłuszczu trzewnego, najbardziej szkodliwego dla zdrowia. Dzięki temu wiadomo, czy trzeba dobudować tkankę mięśniową, czy tylko spalać tłuszcz i w których częściach ciała, czy też jakaś strefa już jest w dobrej kondycji. U mnie np. nogi zawsze są zawsze w najlepszym stanie, aktualnie w stanie perfekcyjnym. No i wiem, że mam przyłożyć się do ramion i tułowia.

No i, chwalę się, właśnie wczoraj mi wymierzyła, że w ostatnim czasie zgubiłam 1,5kg samego tłuszczu, a poziom tłuszczu trzewnego mi spadł zdecydowanie bliżej normy 🙂

Tym bardziej należy się nie poddawać 🙂

P.S. A może na siłce takie klapki na oczy założyć jak QŃ? 😉

8 myśli w temacie “Idź na siłownię, mówili

  1. Jeszcze styczeń. Mój Kochany nigdy nie chodził na basen w styczniu. Argumentował, że rzeczywistość najpierw musi odsiać ludzi, którzy zrobili sobie plany noworoczne i jeszcze o nich nie zapomnieli. Daj im czas 😉

    Polubione przez 1 osoba

      1. O tak, ceny takich cudów zwalają z nóg 😁 Mnie by nie było stać na aż tyle zmian takich ciuszków ile potrzebuję. Bywa, że muszę w trakcie się przebrać 1-2x, a gdzie inne aktywności poza siłownią 😉 Może te panie tak leżą by nie musieć ich codziennie prać, a na zmianę nic nie mają? Jedno jest pewne, po takim treningu oczu, panowie będą mieli sokoli wzrok 😁 Coś pozytywnego.
        Tak mi się zwizualizowało:
        – O jak się Panu wzrok poprawił – mówi okulista po badaniu – jak Pan to zrobił?
        – Trenowałem! – odpowiada z dumą mężczyzna – Na siłowni…

        Polubienie

  2. Oj współczuję takiej atmosfery na siłce. Od dawna nie byłam na żadnej, bo nie mam teraz kiedy, ale gdybym zastała taki widok, też bym się od razu zdemotywowała.
    Dobrze, że chociaż podniosłaś sobie morale tymi pomiarami.
    Przydałaby mi się taka waga i chyba byłaby najlepszą motywacją, szkoda, że są tak drogie. Może kiedyś sobie kupię, ale czy to będzie aż tak specjalistyczny sprzęt, jak ten na siłce? Ale co tam, teraz nie będę się tym zajmować.
    Póki co mój cały trening to rowerek na zajęcia i z zajęć, plus długie spacery.
    A dziś, czyli w piątek, cieszę się już na weekend w domku.
    I to nawet, kiedy mam jeszcze do skończenia projekt w Javascript.
    Uściski i powodzenia, może następnym razem wymiecie tych ludzi, którzy nie przychodzą na trening, tylko na łowy.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wiesz, rozważam nawet rezygnację z siłowni, choć obecność tej specjalistycznej wagi chyba mnie tam najbardziej trzyma 😉 Też chciałabym mieć coś takiego w domu, ale gdy sprawdziłam ceny, to oko mi zbielało 😉 No…może kiedyś, bo teraz mam inne wydatki. Rower + chodzenie – super aktywności! U mnie rower stoi i się kurzy, bo jednak spacer z piesią jest priorytetem 🙂 A teraz wpadło jeszcze chodzenie po schodach zamiast windy. I chyba sobie będę nastawiać przypominajkę w pracy co godzinę na rundę po schodach dół-góra, trzecie pięterko. Ostatnio jakaś łajza zafajdała nam windę, nie posprzątała po sobie, nie przyznała się i mieliśmy przymusowe schody wszyscy 😦 Niektórzy powinni w chlewie mieszkać. Ale i przy okazji poczułam jak moja kondycja, taka podstawowa, leży i kwiczy.
      Powodzenia z projektem!
      P.S. Te dziewczyny na siłce jakoś mi się skojarzyły z tym obrazem „Trwałość pamięci” Salvadora Dali, z tymi spływającymi zegarami…i też podejrzewam, że przychodzą tam w celach bardziej tinderopodobnych. Tylko żeby aż tak wprost to robić? No zero finezji…
      Uściski!

      Polubienie

      1. W naszym instytucie też czasem ktoś mocno zanieczyści windę, też nie rozumiem…
        Dziewczyny z siłowni jako zegary Dalego 🙂 Świetne porównanie!
        Na zajęcia zawsze mam na 3 piętro i często chodzę tam i z powrotem na każej przerwie, więc trochę tych schodów też się uzbiera. Bardzo rzadko korzystaam z windy, właśnie z uwagi na potrzebę treningu.
        Też póki co ta waga nie jest dla mnie priorytetem 🙂
        Uściski!

        Polubione przez 1 osoba

  3. Dobry wieczór, chciałam odpowiedzieć na Twoją wiadomośc na messengerze, ale na spokojnie wieczorem i właśnie do tego usiadłam, ale widzę, że nic nie widzę.
    No nic, życzę Ci powodzenia!

    Polubienie

Dodaj komentarz