Należę do tego rodzaju ludzi, którzy wiecznie czegoś się uczą, trenują swoje zwoje mózgowe i pamięć. Pragnienie pogłębienia zdobytej już wiedzy z zakresu psychologii o wiedzę naukową, zaprowadziło mnie na studia.
I muszę powiedzieć, że…zawiodłam się i to srodze.
Dość szybko zorientowałam się, że podpisanie umowy z uczelnią było na 99.9% błędem. Po niespełna 2 miesiącach, mam stuprocentową pewność że owa uczelnia to istna pseudouczelnia, wyciągarka pieniędzy i wiedzy od własnych studentów. Tak tak, właśnie tak jak czytasz. Bywali tacy pseudoprowadzący, którzy pod pozorem prac zaliczeniowych tworzyli sobie naszym kosztem bazę dydaktyczną. Oraz materiały marketingowe dla uczelni. Kosztem czasu ludzi pracujących zawodowo, a choćby i narażania ich zdrowia. I choć tematyka bardzo mi odpowiadała i może dwójka prowadzących była naprawdę dobra, nie da się tymi dwiema osobami załatwić wszystkiego.
Bywało, że po wielu wykładach polegających na tym, że znudzona pani przez 3h czytała randomowe, nie sklejające się w całość zdania z książki, nawet nie wiedziałam, o czym przedmiot jest. Zrozumiałam dopiero po samodzielnym przerobieniu odpowiedniego rozdziału z podręcznika akademickiego.
Nic się nie dało załatwić w normalny sposób, wszędzie ignorowanie studenta, zwodzenie, zaskakiwanie, chaos. Nawet ścieżka oficjalna i dokument w ręce to za mało by być pewnym, że to co na piśmie, będzie obowiązywało w praktyce. Coś strasznego. Generalnie nas traktowano jak przedszkolaków, którym trzeba zapełniać czas na siłę, a jednocześnie dojne krowy, dostarczycieli pieniędzy oraz, w wielu przypadkach, wiedzy. „Bomba”, która przelała u mnie czarę goryczy, spadła tuż po majówce. I nie chcę wiedzieć, do czego jeszcze się posuną, w miarę upływu czasu i włożonego przez studenta wysiłku i kasy.
Dlatego rezygnuję z tej dziwnej placówki, zanim wyciśnie ze mnie więcej pieniędzy niż to konieczne. W poniedziałek składam rezygnację i zastanawiam się, z jakim ociąganiem i z jakimi ostatecznymi kosztami będzie to załatwiane. Relacja dostawca usługi – klient to też JAKIŚ rodzaj relacji. A ta konkretna relacja przypominała ultratoksyczną. Na szczęście zauważam takie rzeczy, wyciągam wnioski i …umiem odejść. Nie tylko ja rezygnuję. Noooo…szczerze to nie tego się spodziewałam.
Co z tego wszystkiego wynoszę dobrego lub dowiedziałam się cennego o sobie?
- Poznałam parę rewelacyjnych osób, z którymi chcemy trzymać kontakt dalej
- Przekonałam się, że umiem zebrać świetny, zgrany zespół projektowy, skutecznie i sprawnie wywalić z zespołu kogoś odklejonego od rzeczywistości i bezczelnego, kto będzie tylko wrzodem na tyłku oraz że dobrze mi idzie jako szefowej takiej grupy
- Przekonałam się, że uczenie się, słuchanie wykładów, aktywne uczestnictwo w zajęciach, research naukowy do prac strasznie mnie rajcuje, a przez to…
- …mam spore inklinacje do bycia typem „kujona” 😛
- Zostałam przez grupę dość szybko wytypowana na nową Starościnę (ale funkcji nie przyjęłam)
- I pewnie jeszcze kilka rzeczy pozytywnych by się znalazło 🙂
Mam też teraz spory zbiór podręczników i książek, które chcę przestudiować, a podczas tego całego uczelnianego kołowrotka miałam czas tylko pobieżnie się z nimi zapoznać.
Z pewnością bardzo mi będzie brakować stałych kontaktów z grupą i wielu nabytych już nawyków. Już dziś zastanawiałam się co ja pocznę z wolnymi weekendami, które spędzało się na zajęciach.

Na ten moment trzymajcie kciuki, bym sprawnie załatwiła wszystkie formalności związane z moim odejściem. I żeby nie naliczyli jakiejś kwoty z kosmosu do uregulowania.
A tak w ogóle, to fajnie że już maj, cudnie, że od jutra ma być cieplej.
Uściski!
Całkiem sporo plusów, jak na studia, które rzucasz 🙂 …biedny ołówek.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jakiś czas męczyłam długopis, ale ołówkiem można osiągnąć większe tempo 😉
PolubieniePolubienie
Może to ta nauka online tak źle wpłynęła. Trzymam kciuki za łatwe wyjście z sytuacji i uczelni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ech… Myślę że to jednak chciwość ludzka 😔🤦🏼♀️ Dziękuję 😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Julia ma 5 letnie studia nie online i też rok online na innej uczelni, mówi że to okropne studiowanie, że nie ma żadnego porównania i cieszy sie że to jeszcze tylko rok
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie najbardziej przeraża to, że u nich wszystko działa mniej więcej tak: „raz, dwa, trzy – zmieniamy zasady gry”. Kwestie administracyjno-finansowe zwłaszcza. A mnie się nie chce walczyć z systemem, a tym bardziej jeszcze za chwilę po sądach się włóczyć 😦
PolubieniePolubienie
Tak zmykaj jak czujesz to całą soba
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie tak zrobię 😘
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czytam z opóźnieniem, ale jednak.
Cóż, słowo uczelnia pochodzi od uczyć się, tylko nigdzie nie jest powiedziane, kto od kogo ma sie uczyć.
Ja swego czasu skończyłem policealną hotelarską. Tam to sie działo! Nauczyciel od Niemieckiego w ciągu dwóch lat nie nauczył nas praktycznie nic. Dzis umiem powiedzieć tylko: das bir ist shmakhaft (nie wiem, czy tak się to pisze) oraz ich liebe dich.
I nie dziwię się, że chcesz odejść. A wymagać od Ciebie nie mogą więcej, niż dotychczas zapłaciłaś. A tego, co wiem.
Tak więc dobrze, że znalazłaś plusy całej tej łuczelni i że jesteś takim kujonem, że tak szybko ją kończysz 😉
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasem lepiej brać nogi za pas zanim jakaś dziwna firma wpędzi człowieka w jeszcze większe koszty… Ponoć wdepnąć nie jest wstydem, wstydem byłoby trwać w stanie wdepnięcia 😉 Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie